II wojna światowa zmieniła oblicze świata w bardzo wielu kwestiach. Dziś jednak nie będziemy rozmawiać ani o militariach, ani o polityce. Skupimy się na religii, do której powstania doprowadziły działania wojenne oraz na zadaniu teoretycznym związanym z tłumaczeniem skomplikowanych zjawisk. Zanim jednak do tego przejdziemy, przypomnijmy sobie, jak wyglądały zmagania Amerykanów z Japończykami na Oceanie Spokojnym.
Od ataku na Pearl Harbor aż do Bitwy o Midway wojska cesarza kroczyły zwycięską ścieżką, podbijając kolejne wyspy, atole i archipelagi. Na pustych lub niemal pustych skrawkach lądu pośród bezkresnego błękitu pojawiały się fortyfikacje, lotniska, maszyny, broń oraz ludzie zupełnie niepodobni do tych, którzy zamieszkiwali tę część świata. Gdyby wówczas taką armię ujrzała osoba wychowana w jednym z lokalnych pierwotnych plemion, uznałaby to za magię.
Po zwycięstwie pod Midway Stany Zjednoczone odwróciły losy wojny i rozpoczęły żmudne odbijanie kolejnych wysp z rąk przeciwników. Zakładali na nich własne bazy, na których budowali lotniska – usypywali pasy startowe, ustawiali wieże kontroli lotów i wznosili hangary. Z pobliskich zarośli przyglądali się temu tubylcy, widząc coś niespodziewanego – kiedy dziwne budowle zostały ukończone, a żelazne ptaki poczęły wznosić się w powietrze, do tych obcych ludzi zaczęły docierać dary. Żywność i mnóstwo innych artykułów spadały w ich ręce prosto z nieba.
Według obecnej wiedzy żaden z amerykańskich żołnierzy – częstokroć nawet niewiedzących o istnieniu obserwatorów – nie wytłumaczył im, czym są te dary i dlatego tu docierają. Pewne teorie mówią o zaangażowaniu Johna Fruma (lub Froma) będącego właśnie amerykańskim żołnierzem, choć nie ma pewności, czy rzeczywiście miało to miejsce w okresie II wojny światowej i czy ktoś taki w ogóle istniał. Niezależnie od tych wątpliwości niektórzy mieszkańcy np. dzisiejszego Vanuatu czczą Fruma i budują podobizny amerykańskich drugowojennych samolotów, wierząc, że przekonają w ten sposób bóstwa, do ponownego dostarczenia im darów. Dzisiejszy tekst zakończę pytaniem: co Wy na miejscu Fruma powiedzielibyście tubylcom i w jaki sposób wytłumaczylibyście im działanie współczesnych maszyn takich jak samoloty?
Czasami konieczne jest przetłumaczenie względnie łatwego tekstu i wyjaśnienie prostych zagadnień. Innym razem trzeba zmierzyć się ze znacznie bardziej wymagającym materiałem. W każdym przypadku warto jest jednak skorzystać z pomocy specjalistów. Znajdziecie ich w naszym biurze Art of Translation pod numerem telefonu +48 585 500 132 oraz pod adresem mailowym biuro@artoftranslation.pl.
fot. klatka z filmu https://bit.ly/3B0PFNz
Dodaj komentarz