Na świecie istnieje wiele języków tonalnych, tzn. takich, w których każda sylaba cechuje się charakterystycznym dla siebie tonem. Najwięcej takich dialektów używanych jest w Azji i Afryce. Mogą one stwarzać problemy dla Europejczyków, którzy niejednokrotnie nawet nie odróżnią tonów, słuchając wypowiedzi np. Chińczyka czy mieszkańca Tajlandii. Doskonałym przykładem różnic w znaczeniu różnie intonowanych sylab jest zdanie Maí maĭ maî maī oznaczające po tajsku Nowe drewno się pali, nieprawdaż?.
Wspomnieliśmy, że języki europejskie raczej nie są tonalne. Nie znaczy to jednak, że tony nie są w nich istotne. Choćby po polsku to samo wyrażenie, w którym ostatnie słowa lub sylaby wypowiemy na różne sposoby, może być zdaniem oznajmującym lub pytającym. Warto przy tym zaznaczyć, że nasza mowa ma znacznie mniej znaków diakrytycznych, czyli „ogonków” itp. niż języki azjatyckie czy nawet europejskie, takie jak hiszpański i francuski. Czasem zdarza się, że jeden taki znak robi różnicę – przykładami są słowa laska i łaska, z których każde ma własne unikalne znaczenie, a różnią się tylko jedną kreską, która z litery l czyni ł. W mowach innych państw oczywiście również występują takie pułapki, niejednokrotnie tworzące z zupełnie zwyczajnych zdań wyrażenia śmieszne, kuriozalne lub wręcz wulgarne. Tak jest np. z hiszpańskim Mi papá tiene 47 años., co znaczy Mój tata ma 47 lat. Po usunięciu znaków diakrytycznych otrzymujemy słowa Mi papa tiene 47 anos., czyli Mój ziemniak ma 47 odbytów. Zdecydowanie nie jest to coś, co chcielibyśmy powiedzieć, przedstawiając Hiszpanowi swoją rodzinę.
Uniknięcie pułapek językowych często jest niemożliwe bez specjalistycznej wiedzy i dobrej znajomości danej mowy. Dlatego właśnie, jeśli zależy Wam na poprawności tłumaczonego przekazu, warto skontaktować się ze specjalistami, którzy czekają na Was w naszym biurze Art of Translation. Zapraszamy do kontaktu telefonicznego pod numerem +48 585 500 132 lub pod adresem mailowym biuro@artoftranslation.pl.
Dodaj komentarz