Mehmed II wkracza do Konstantynopola

Jak tłumacze pomogli zdobyć Konstantynopol

Zdobycie Konstantynopola przez Turków w 1453 r. wstrząsnęło ówczesnym światem. Było to wydarzenie tak doniosłe, że wyznaczyło koniec średniowiecza i początek nowożytności. Choć w starciu dwóch potęg zwycięzca mógł być tylko jeden, obie strony miały ze sobą coś wspólnego – na ich usługach znajdowali się przedstawiciele wielu krajów, a zatem tworzyły one w pewnym stopniu tygiel kulturowo-językowy. O ile obrońcy byli w stanie się mniej-więcej zrozumieć, jako że niemal wszyscy mówili albo po łacinie, albo po grecku, albo w obu tych językach, o tyle sytuacja atakujących w tej kwestii była nieco trudniejsza. Co ciekawe, nawet w szeregach łacinników dało się słyszeć osmanlydżę czyli język Imperium Osmańskiego, gdyż pozbawiony prawa do tamtejszego tronu książę Orchan wraz ze swoimi oddziałami już kilka lat wcześniej przeszedł na ich stronę.

Armia sułtana Mehmeda II składała się z regularnych jednostek stworzonych tak przez etnicznych Turków, jak i przez żołnierzy najróżniejszego pochodzenia porwanych w dzieciństwie ze swoich krajów i wychowanych po turecku. Ci ostatni zgrupowani byli przede wszystkim w oddziałach janczarów. Oprócz nich na wojnę wyruszyli najemnicy, tzw. baszybuzucy (osm. başıbozuk od baş – głowa i bozuk – zepsuty, uszkodzony [tzn. szalony]). Były to oddziały różnego autoramentu, można w nich było znaleźć zarówno Turków, którym nie po drodze było z „normalnym” wojskiem, jak i Słowian, Węgrów czy przedstawicieli licznych bałkańskich i azjatyckich plemion oraz narodów. Do ich głównych cech obok okrucieństwa i braku przywiązania do jakichkolwiek wartości patriotycznych (walczyli pod każdym, kto odpowiednio im zapłacił) należał rażący brak dyscypliny, niejednokrotnie tak dotkliwy dla oficerów, że woleli oni rozpuścić oddział lub wysłać go na pewną śmierć niż męczyć się z jego nieposłuszeństwem. Dowództwo wydawało zatem komendy nie tylko po osmańsku, ale też w innych znanych sobie lub przybocznym tłumaczom językach, które mieli nadzieję, że żołnierze zrozumieją, a ich wykonywanie wymuszali karami fizycznymi, będącymi jednymi z niewielu argumentów przemawiających do baszybuzuków.

Mehmed II wkracza do Konstantynopola

Mehmed II wkracza do Konstantynopola

Do ostrzału murów Konstantynopola Turcy użyli wielu dział. Obok małych bombard zastosowano dwie ogromne armaty zwane potworami Urbana od nazwiska ich konstruktora – Węgra, który najpierw zaproponował swoje usługi cesarzowi Bizancjum, a gdy ten nie mógł mu zapłacić, skontaktował się z sułtanem. Mehmed II znalazł potrzebne fundusze. Zagadką pozostaje język, w jakim się porozumiewali, jednak znając ówczesne realia, można śmiało założyć, że na osmańskim dworze obecny był ktoś, kto znał węgierski i pełnił w negocjacjach rolę tłumacza. Rozmowy poszły na tyle dobrze, że Urban stworzył dla Turków działa, z których użyciem w kolejnych tygodniach systematycznie niszczono mury i wieże, doprowadzając do powstania licznych wyłomów. W większość wyrw najpierw rzucono wspomnianych baszybuzuków, którzy w roli mięsa armatniego mieli osłabić obronę miasta. Później przyszedł czas na regularne wojsko, które po półtoramiesięcznym oblężeniu zdobyło wielkie miasto.

Czy Mehmed II mógł podbić Konstantynopol bez tłumaczy? Jeśli nawet dałby radę to zrobić, wymagałoby to od niego wówczas znacznie więcej zachodu i czasu, jako że pod swoją wodzą miał żołnierzy z różnych państw, a w międzyczasie kontaktował się zarówno z obrońcami miasta, jak i z Genueńczykami, którzy potencjalnie mogliby przyjść im z odsieczą. Tak czy inaczej miasto padło i pod nazwą Stambuł do dziś pozostaje częścią terytorium Turcji.

Niezależnie od tego, jak wielkie przedsięwzięcie planujecie, pomoc tłumaczy może okazać się nieodzowna. Z chęcią wesprzemy Was w Waszych planach, abyście mogli szybciej i efektywniej osiągać założone sobie cele. Zapraszamy do współpracy i kontaktu pod numerem +48 585 500 132 oraz 517 416 172, a także pod adresem mailowym biuro@artoftranslation.pl.

Dodaj komentarz

*

*