picsea-RW1GPQFNy-A-unsplash

Jak nazwa własna staje się zwykłym słowem

Kiedy jakaś firma wprowadza na rynek swój produkt, chce sprzedawać go w jak największych ilościach. Aby to osiągnąć, reklamuje go, nieraz bardzo intensywnie. Czasami zdarza się, że dany artykuł odnosi tak wielki sukces, że jego nazwa wchodzi do języka codziennego jako synonim każdego produktu tego rodzaju.

picsea-RW1GPQFNy-A-unsplash

Jednym z przykładów takiego zjawiska są wprowadzone w 1961 r. przez Procter & Gamble jednorazowe pieluchy sprzedawane pod nazwą Pampers. Ich zastosowanie pozwoliło wielu rodzicom uniknąć konieczności żmudnego prania tetrowych wielorazowych pieluch, dlatego błyskawicznie osiągnęły one olbrzymią popularność. Stały się wykorzystywane tak szeroko, że obecnie słowo pampers jest właściwie synonimem wyrazu pielucha. Nawet w reklamach wyrobów konkurencyjnych przedsiębiorstw zdarzają się określenia w rodzaju Nasze pampersy są najlepsze i nikogo to nie razi. Teoretycznie można uznać taką praktykę za wykorzystanie nazwy cudzego wyrobu, ale właśnie przez upowszechnienie tego słowa, zwłaszcza w wersji pisanej małą literą, wniesienie takiego oskarżenia jest nie tylko mało prawdopodobne, ale także miałoby niewielkie szanse powodzenia.

Pieluchy Pampers osiągnęły sukces na całym świecie – w wielu krajach, posługujących się najróżniejszymi językami. Nie byłoby to możliwe, gdyby ich twórcy nie współpracowali z tłumaczami, pomagającymi im np. w dogadaniu się z lokalnymi kontrahentami. Jeżeli Wy także chcecie podbić swoimi produktami cały świat, z naszym biurem Art of Translation będzie to o wiele prostsze.

Zapraszamy do współpracy i kontaktu pod numerem +48 585 500 132 oraz 517 176 172, a także pod adresem biuro@artoftranslation.pl.

 

Dodaj komentarz

*

*