W życiu zdarzają się sytuacje, kiedy osoby dobrze znające dany język nagle przestają się nim posługiwać. Czasem może to być wynik choroby, a czasami… świadomej honorowej decyzji. Przykładem takiej postawy jest zachowanie adm. Józefa Unruga, który urodził się w Brandenburgu w Niemczech jako Józef von Unruh w rodzinie polskiego pochodzenia. Choć żyli w Niemczech, rodzice małego Józefa wciąż pamiętali o swoim kraju i pielęgnowali w synu patriotyzm. Uczyli go także równolegle niemieckiego i polskiego. Co oczywiste, na co dzień poza domem częściej mówił w pierwszym z tych języków.
Ojciec Józefa dosłużył się w pruskiej armii stopnia generała, a chłopiec także zainteresowany był karierą wojskową. Pragnął służyć Polsce, jednak wówczas nie było to możliwe, dlatego także wstąpił do armii pruskiej. Walczył w jej szeregach w okresie I wojny światowej, obejmując nawet dowództwo nad flotyllą okrętów podwodnych.
Po odzyskaniu niepodległości Polska potrzebowała doświadczonych specjalistów różnych dziedzin, dlatego wiedziony patriotyzmem Unrug w 1919 r. zaoferował Polakom swoje usługi. Wstąpił do Polskiej Marynarki Wojennej, którą pomagał reorganizować i modernizować. W międzyczasie awansował dalej i w sierpniu 1939 r. został dowódcą obrony wybrzeża. Kiedy wybuchła wojna, Niemcy uznali, że ktoś o takim doświadczeniu i kompetencjach może się im przydać. Złożyli więc Unrugowi ofertę współpracy, której ten odmówił, w efekcie czego wylądował w obozie jenieckim. Nie pomogły ani namowy, ani prośby ze strony specjalnie w tym celu przysłanego kuzyna admirała, ani groźby, które hitlerowcy wysuwali w jego stronę. Przeszkodą w rozmowach był także fakt, że admirał nie rozumiał ani słowa z tego, co do niego mówiono, dlatego do pomocy konieczny był tłumacz.
Kiedy okupanci po raz kolejny usiłowali namówić Unruga na współpracę, a ten po raz kolejny zażądał tłumacza, wywołał tym konsternację. Wszak znał ich język od dzieciństwa. Przebywając w obozie, konsekwentnie porozumiewał się jednak tylko po polsku, zarówno z jego załogą, jak i współwięźniami. Wątpliwości rozwiał sam admirał, mówiąc im wprost, że 1 września 1939 r. zapomniał języka niemieckiego. Podczas swojego uwięzienia przeczytał kilkaset książek po angielsku i francusku, ale ani jednej po niemiecku. Po opuszczeniu obozu admirał pracował na Zachodzie w wojsku oraz w sektorze cywilnym. Ostatnie lata życia spędził we Francji.
Pomocy tłumacza można potrzebować z różnych powodów. Jeśli zdecydujecie się skorzystać z jego usług, warto, aby było to sprawdzony i rzetelny specjalista. Tacy właśnie są eksperci z naszego biura Art of Translation, którzy czekają na Was pod numerem +48 585 500 132 oraz 517 416 172, a także pod adresem biuro@artoftranslation.pl.
Dodaj komentarz