USS Enterprise (CV-6)

Przedsięwzięcie i Lecący Żuraw, czyli o tłumaczeniu nazw własnych

Język pozwala nam nazwać niemal wszystko, co widzimy. Czasem jednak stajemy przed zadaniem nazwania w naszym języku czegoś, co ktoś inny określił już we własnym. Czy zawsze powinniśmy dążyć do dosłownego przełożenia danej nazwy na naszą mowę? W jakich sytuacjach jest do dopuszczalne, a nawet wskazane? Wyjaśnijmy to sobie na konkretnych przykładach.

Kiedy widzimy jabłko, powiemy „widzę jabłko”. Anglik w tej sytuacji powie „I can see an apple”. Nazwanie jabłka w różnych językach nie sprawia żadnej trudności i nikogo nie dziwi. Jest to najprostsza z możliwych sytuacji. Znacznie trudniej robi się jednak, gdy chodzi o nazwy własne. Nazw przedsiębiorstw zwykle się nie tłumaczy, ale co w przypadku imion i innych określeń kojarzonych powszechnie z konkretnymi ważnymi obiektami czy miejscami?

USS Enterprise – pod tą nazwą, oznaczającą dosłownie „Przedsięwzięcie”, kryje się 9 amerykańskich okrętów służących w marynarce wojennej przez ostatnich niemal 250 lat. W 1775 r. wszedł do służby pierwszy z nich – lekki żaglowiec, który pływał po jeziorze Champlain, brał udział w zdobyciu Montrealu oraz w pierwszej bitwie US Navy – starciu u wybrzeży wyspy Valcour. Dwie najbardziej znane jednostki noszące to imię to bez wątpienia ogromne lotniskowce: służący w czasie II wojny światowej CV-6 oraz wycofany zaledwie przed dekadą nuklearny CVN-65. Choć o tych okrętach w języku polskim powstały setki, jeśli nie tysiące tekstów, wszędzie nazywane są one USS Enterprise. Ani polscy autorzy, ani tłumacze zagranicznych pozycji nie określają ich jako „USS Przedsięwzięcie” ani nie tworzą zdań w rodzaju „Na lotniskowcu Przedsięwzięcie stacjonowało 70-80 samolotów.” Podobnie wygląda to w slangu – modelarze także mówią, że będą sklejać model USS Enterprise.

USS Enterprise (CV-6)

USS Enterprise (CV-6)

Co ciekawe, inaczej sprawy mają się w przypadku okrętów japońskich. Przykładami mogą być lotniskowce Shokaku (jap. 翔鶴) i Zuikaku (jap. 瑞鶴), których nazwy oznaczają odpowiednio „Lecący Żuraw” oraz „Żuraw Przynoszący Szczęście”. Podobnie jak przy wspomnianych okrętach Enterprise, tak i tutaj w oficjalnej literaturze spotykamy japońskie określenia, poddane jedynie procesowi transliteracji, czyli adaptacji ich zapisu do innego alfabetu. W przypadku pierwszego z wymienionych japońskich lotniskowców przyjęło się oddawać dźwięk „sz” jako zaczerpnięte z angielskiego „sh”, aczkolwiek w wypowiedziach Polaków spotyka się również zapis „Szokaku”. Ciekawiej jednak robi się w slangu, ponieważ w postach na forach modelarskich możemy przeczytać np. „Dzisiaj pomalowałem pokład Żurawia” bądź ujrzeć stojące obok siebie modele Shokaku i Zuikaku podpisane jako „para żurawi” (zapisywane zarówno małą, jak i dużą literą). Czasem określenia takie pojawiają się nawet w tekstach co do zasady bardziej przestrzegających oficjalnego języka, takich jak artykuły w czasopismach. W takich jednak przypadkach określenie „Żuraw” zapisywane jest zwykle dużą literą i kursywą lub w cudzysłowie.

Shokaku

Shokaku

Okazuje się zatem, że choć przy tłumaczeniu nazw istnieją pewne ogólne zasady, tracą one na znaczeniu tym bardziej, im mniej oficjalny jest tekst. Jak to się ma do pracy tłumacza? To jego zdaniem, jako specjalisty, jest określenie, czy należy przekładać daną nazwę, które z kilku pasujących słów dobrać w tym celu i w jaki sposób zapisać dane określenie. To właśnie tłumacz może nam podpowiedzieć, czy w danym momencie Shokaku możemy nazwać po prostu Żurawiem. Jeżeli macie w tej kwestii wątpliwości i potrzebujecie profesjonalnego tłumaczenia tekstu zawierającego specyficzne określenia, skontaktujcie się naszym biurem Art of Translation pod numerem telefonu +48 58 5500132 oraz pod adresem mailowym biuro@artoftranslation.pl.

Dodaj komentarz

*

*